AMH a tzw. ocena płodności

Przyczyn bezpłodności, lub częściej – utrudnionego zajścia w ciąże jest wiele. Diagności często służą pomocą w określaniu tła niepowodzeń poczęcia nowego członka rodziny.

Diagnosta służy także pomocą w identyfikacji testów zbędnych, lub szkodliwych…
I o ile bez problemu wyrzucamy do śmieci wynik badania „żywej” czy „ledwo żywej” kropli krwi, śmiejemy się z „genetycznych” wróżb odpowiadających na pytanie „czy Twoje dziecko będzie miało talent” i nie ufamy wagom łazienkowym określającym skład ciała, czasem zdarzy się, że na pierwszy rzut oka poważny test, jest strasznym bublem.

Testy rezerwy jajnikowej opiera się na określeniu stężenia AMH lub AMH i FSH.
Na jego podstawie szacuje się ilość komórek jajowych w jajnikach pacjentki, co ma przekładać się na jej potencjalną płodność.

Po przeprowadzeniu badań na kohorcie 750 kobiet stwierdzono brak korelacji między wynikiem testu rezerwy a obniżeniem płodności. Kosztowne badanie nie przynosi żadnych korzyści diagnostycznych dla określania potencji rozrodczej.

Poziom AMH jest istotny w kilku stanach klinicznych, dobry endokrynolog użyje go w wielu sytuacjach, np. do monitorowania leczenia zespołu jajników policystycznych. Wykorzystanie go do „sprawdzania płodności” jest równie użyteczne co wizyta u wróżki.

W USA i UK prowadzone są kampanie informacyjne dla lekarzy i pacjentów ostrzegające przed niepotrzebnym badaniem.

Maciek Smutek

MLD, COZL

Na postawie:

Association Between Biomarkers of Ovarian Reserve and Infertility Among Older Women of Reproductive Age

Steiner A. Z. et al. doi:10.1001/jama.2017.14588

Dodaj komentarz